środa, 20 sierpnia 2014

Zdobywam achievementy - GTA 4: Key to the City


Po ponad sześciu latach od nabycia w dniu premiery Grand Theft Auto IV, w końcu udało mi się zdobyć upragnione osiągnięcie - Key to the City o wartości 100G. Tak długo odkładałem "docalakowanie" GTA 4, że w końcu stwierdziłem, iż dłużej nie wypada mi to robić i ostatnimi czasy zabrałem się ponownie za przygody Niko Bellica.



Powtórne spotkanie z GTA IV rozpocząłem od poszukiwań nieodnalezionych dotychczas "randomowych" postaci w grze. Jako, że w samym interfejsie gry nie ma wyszczególnionej checklisty z już napotkanymi osobami, tak więc poszukiwanie zaginionych osób musiałem rozpocząć po raz drugi. 

Okazało się, że prawie 3/4 postaci mam już odklepane. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak do każdej z miejsc występowania dziwnych ludzi musiałem jeździć, co w większości wypadków było dość żmudne, albowiem poszczególne indywidua pojawiają się tylko o określonej godzinie. Koniec końców achievement No More Strangers wyskoczył mi na ekranie i mogłem rozpocząć wykonywanie skoków kaskaderskich w porozsiewanych w całym Liberty City rampach.

Niby jest ich tylko pięćdziesiąt, ale niektóre z nich potrafiły nieźle zaleźć za skórę (szczególnie te z południowo-zachodniej obwodnicy miasta). Dodatkowo nieźle się wkurzyłem, bowiem po zaliczeniu wszystkich skoków, informacja na ekranie nadal ukazywała mi liczbę ponad 10 niezaliczonych "stuntsów". Co jest grane? - myślę sobie. Albo w momencie zapisu stanu gry system poprawnie nie zapisał skoków, albo nie wiem co.. Tak, czy inaczej musiałem znów rozpocząć od nowa, by odszukać te niezaliczone skoki. Po kolejnych kilku godzinach udało się i achievement Dare Devil wylądował na moim koncie.

Następne co mogłem urządzić, to polowanie na latające szczury, inaczej mówiąc - gołębie. Odnalezienie i zlikwidowanie dwóch setek ptaków poukrywanych w różnych, dziwnych miejscach na mapie Liberty City, to zadanie dla prawdziwego masochisty. Nie dość, że trzeba biegać z miejsca na miesjce, to jeszcze uważać na to, by nie złapały nas gliny. Każdy ptak musi zostać zlikwidowany albo kulką w łeb, albo też rozerwany przez granat lub pocisk z wyrzutni rakiet. Tak więc często gęsto alarmowana jest policja i zamiast skupić się na szukaniu kolnego gołębia, to zmuszeni jesteśmy uciekać przed mundurowymi. Tutaj, by uniknąć jakichkolwiek "missów", zapisywałem stan gry co dwadzieścia zestrzelonych ptaszków. Po trzech dniach grania, gdzie swój sen poświęcałem dla dobra sprawy, ostatnie gołębie udało mi się zlikwidować pod Statuą Szczęścia i Endangered Spieces warty 50G stał się na moim profilu faktem.

Miałem ogromną nadzieję na to, że przy okazji na konto wpadnie achievement za całkowite ukończenie GTA IV, lecz tak się nie stało. Zrobiłem dokładny rekonesans w statystykach gry co takiego mogło mi zabraknąć i wniosek był taki, że najprawdopodobniej są to wyjścia ze znajomymi w grze. Trzeba bowiem wiedzieć, że do 100% gry zalicza się też różnorodne "eventy" z Little Jacobem, Bruciem i Patrickiem. Z każdym z nich należy wyjść na "randkę" a to na kręgle, a to na bilard, rzutki itp. Przy okazji zauważyłem, że mimo odpowiedniego, wcześniej zdobytego achievementa, to jednak nie mam w statystykach zaliczonej zwycięskiej gry w bilard, co też dość szybko naprawiłem. 

Po kilku dobrych godzinach randkowania ze znajomymi (najwięcej czasu zabierało czekanie na dostępność wspomnianych wcześniej postaci, bowiem aktywni byli tylko o określonych godzinach), w końcu udało mi się wszystko to co chciałem zaliczyć. Jakie było moje ździwienie, kiedy status ukończenia gry stanął nie na stu procentach, lecz na 98.5% Przecież wszystko zdobyte już miałem wcześniej: wyścigi, rozegrane i wygrane partyjki w bilard, rzutki, kręgle, zlikwidowani złoczyńcy itd. Nawet zjeździłem wszystkie miejscówki z randomowymi postaciami, by upewnić się, że nikogo wcześniej nie pominąłem. Po jeszcze głębszej analizie statystyk w grze, w moje oczy wpadła pozycji związana z grą Qub3d. Mój rekord wynoszący 7000? Kiedy to do osiągnięcia, którego wcześniej zdobyłem, wymagane było 11k? No to szybko do lokalu ze striptizem i po 15 minutach rekord był mój. A tym samym do moich uszu dobiegł dźwięk zdobywanego achievementa o nazwie Key to the City! W końcu! Sto procent gry zaliczone! A na liczniku w grze "przejechane" ponad 80h.

Teraz natomiast na tapetę biorę osiągnięcie związane z ukończeniem fabuły w mniej niż 30h. Z tego co wiem nie jest to trudne, ale wcześniej po prostu grą się bawiłem, wykonując większość pobocznych misji przed ukończeniem fabuły. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz