poniedziałek, 17 marca 2014

Powieść Hyperion oraz Endymion - rewelacja

niezly-net-hyperion

Jakiś czas temu na jednym z portali internetowych, Ktoś wspomniał o Hyperionie autorstwa Dana Simmonsa. Jako, że cykl ten był mocno zachwalany, postanowiłem zabrać się za lekturę pierwszego tomu i mimo, że na początku narracja i wielowątkowość niezbyt przypadła mi do gustu, to później było już tylko lepiej. Skończyło się na tym, że od losów bohaterów – Pielgrzymów – bardzo szybko się uzależniłem i kolejne ich losy śledziłem z wypiekami na twarzy.

Do czasu aż moje oczy ujrzały ostatnią stronicę Zagłady Hyperiona i rozpoczęły śledzenie przygód Endymiona. Pomyślałem sobie wtedy – WTF? Czyżby po tak rewelacyjnych dwóch częściach, teraz miał nadejść czas miernoty? Fakt, że akcja działa się kilkaset lat naprzód po ostatnich przygodach zawartych w drugim tonie, nie nastrajał mnie zbyt optymistycznie. Na szczęście tak samo jak Hyperionie, tak i w Endymionie niezbyt optymistyczne pierwsze wrażenie ustąpiło wyczekiwaniem momentów, w których mógłbym zatopić się lekturze Endymiona i Triumfu Endymiona. Bogactwo świata, wątków, bohaterów… Wszystko to nie pozostało obojętne na emocje, które pojawiały się w trakcie śledzenia tych prawie 4000 stron w czterech tomach.

Wczoraj późnym wieczorem moim oczom ukazał się ostatni wers powieści Simmonsa i pozostała jedynie pustka po tych wszystkich przygodach, które przeżywałem wraz z bohaterami. Wypełnić ją może tylko ponowna lektura owych czterech tomów i trzymanie kciuków za tym, żeby hollywoodzka ekranizacja nie zepsuła mojego wyobrażenia o światach i bohaterach przewijających się w Hyperionie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz